Galeria niesławy

Publikowanie wizerunku sprawcy kradzieży sklepowej na własną rękę przez sklepikarzy to praktyka, która budzi wiele kontrowersji. Co jakiś czas taka informacja pojawia się w mediach i zwykle wywołuje poruszenie. Z jednej strony jest ona zrozumiała, ponieważ właściciele sklepów mają prawo do ochrony swoich interesów przed osobami, które dopuszczają się kradzieży.
Z drugiej strony, publikacja wizerunku osoby podejrzewanej o kradzież jest niezgodna z prawem i może wiązać się z poważnymi konsekwencjami.

Do powrotu do tematu skłoniła mnie niedawna publikacja TUTAJ. Jak podaje portal, personel znanej sieci dyskontów postanowił na własną rękę rozprawić się ze sprawcami kradzieży i opublikował ich wizerunki wywieszając zdjęcia przy wejściu. Do sytuacji odniosło się biuro prasowe sieci dyskontów, a zdjęcia szybko znikły.

Osobiście spotkałem się nieraz z taką praktyką i jedną nawet udokumentowałem. Zdjęcie pochodzi z roku 2015, wtedy też działanie personelu zaskakiwało swoją skalą.

Nietrudno też doszukać się materiałów wideo i zdjęć obrazujących sprawców kradzieży na różnych portalach społecznościowych, gdzie zwykle mali sklepikarze w ten sposób rozprawiają się ze złodziejami sklepowymi. Często osiągając zamierzony efekt.

Dlaczego tak się dzieję?

Takie sytuacje pokazują, jak trudno jest wykryć sprawcę kradzieży, nawet jeśli dysponuje się dowodami w postaci nagrań z monitoringu. Pomimo, przekazania materiału policji, na którym widać twarz sprawcy i sposób w jaki dokonał kradzieży. To policja może umorzyć sprawę z powodu niewykrycia sprawcy. Co nierzadko ma miejsce.

Na to, że policja nie jest w stanie wykryć sprawcy, wpływa kilka czynników. Po pierwsze, sprawca nie był znany policji i nie figurował w żadnej bazie danych. Po drugie, sprawca mógł pochodzić z innego miasta, co utrudnia policji jego identyfikację. Po trzecie, pomimo ujawnienia wizerunku sprawcy, policji nie udało się go zlokalizować.

Sytuacja ta może być deprymująca dla właścicieli sklepów, którzy liczą na wsparcie policji w walce ze sprawcami kradzieży. Brak skutecznych działań stawia sprawców kradzieży w przekonaniu o bezkarności, sklepikarzy zaś może motywować do działań na własną rękę, licząc na odruch społeczny. Być może ktoś z otoczenia sprawcy potwierdzi policji jego tożsamość lub pod wpływem presji medialnej sprawca sam zgłosi się na policję, lub z obawy o ujawnienie zaprzestanie kradzieży w sklepie.

Publikacja wizerunku na własną rękę vs prawo

Publikowanie wizerunku osoby podejrzewanej o kradzież jest nielegalne w świetle polskiego prawa. Zgodnie z art. 81 ustawy o ochronie danych osobowych, rozpowszechnianie wizerunku osoby fizycznej wymaga jej zgody. W przypadku osoby podejrzewanej o kradzież, uzyskanie takiej zgody jest praktycznie niemożliwe. Wyjątkiem może być sytuacja ze względu na ważny interes społeczny, w którym to przypadku właściwy prokurator lub sąd może wyrazić zgodę na ujawnienie wizerunku osoby, przeciwko której toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe.

Samodzielne publikowanie wizerunku osoby podejrzanej o kradzież może być uznane za naruszenie jej dóbr osobistych, w szczególności prawa do ochrony wizerunku i prywatności. Osoba, której wizerunek został opublikowany, może w związku z tym wytoczyć sprzedawcy powództwo cywilne o odszkodowanie za doznaną krzywdę.

Ponadto publikowanie wizerunku osoby podejrzewanej o kradzież może również stanowić czyn zabroniony z art. 212 kodeksu karnego, tj. zniesławienie. Na problem ten należy spojrzeć jeszcze z innej perspektywy. Tego typu postępowanie niesie ze sobą ryzyko, że w wyniku upublicznienia wizerunku danej osoby (nie zawsze wyraźnego) krzywda może zostać wyrządzona innej, zupełnie niewinnej osobie, jedynie bardzo podobnej do sprawcy kradzieży. Wtedy sankcje karne wobec publikującego są oczywiste. Ewentualny pozew cywilny o odszkodowanie może jednak mieć dla publikującego znacznie poważniejsze konsekwencje. Tutaj, w zależności od rozmiaru wyrządzonych szkód, odszkodowanie może wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Ryzyko publikacji wizerunku

Należy zwrócić uwagę, że jeśli ktoś chce się podjąć w pełni świadomie ryzyka publikacji wizerunku sprawcy kradzieży, to musi najpierw bezwzględnie wyczerpać drogę prawnokarną postępowania i uzyskać w ten sposób postanowienie o umorzeniu dochodzenia (co może nastąpić wskutek nie wykrycia sprawcy czynu zabronionego). Tylko wtedy osoba publikująca zdjęcie będzie mogła obronić się argumentami dotyczącymi „poczucia bezradności” lub „desperacji”, które mogą, ale nie muszą, mieć wpływ na okoliczności łagodzące. Natomiast, nie wyłącza to w żaden sposób z odpowiedzialności sprzedawcy za poniesienie konsekwencji karnych wskutek naruszenia prawa. Co oznacza, że stosowanie tej praktyki pozostaje niezgodne z prawem, niezależnie od intencji i formy jej stosowania.

Jakkolwiek na to spojrzeć, nie zniechęca to sklepikarzy do podejmowania ryzyka, a nawet świadomego podejmowania go w nadziei na konfrontację ze sprawcą kradzieży i tym samym zademonstrowania swojej nieustępliwości w dążeniu do jego ukarania za wszelką cenę.

Powrót do strony głównej