Déjà vu PRL-u

W PRL-u dominowała mentalność, że “państwowe to niczyje” lub jak kto woli “wspólne”. Dlatego kradzież mienia zakładowego była powszechna.

Decydowały o tym panujące wówczas trudne warunki materialne oraz fakt, że pułki w sklepach były puste. Utrzymujący się problem niedoboru towarów, słaby pieniądz i wzrost cen przyczyniły się do “kombinatorstwa” na każdym poziomie struktury społecznej.

Korupcja, kradzieże i paserstwo były powszechne, a kary względem obecnych czasów były niezwykle surowe i niewspółmierne do popełnionego czynu.

W czasach PRL-u kradło się wszystko, co można było ukraść. Pożądane były artykuły mięsne, konserwy, cukier, owoce, spirytus, telewizory oraz meble.

Często przytaczane przykłady z tamtych lat to m.in.:
  • Za kradzież kilku cukierków z zakładu pracy pracownik otrzymał wyrok miesiąca pozbawienia wolności.
  • Złodziej, który dopuścił się kradzieży w drogerii 500 szt. importowanych żyletek, usłyszał wyrok 8 miesięcy pozbawienia wolności i 300 zł grzywny.
  • Natomiast za kradzież 3 kilogramów słoniny z transportu sprawca czynu został skazany na 4 miesiące aresztu.

Surowo karano także za kradzież żywności. Osobom dopuszczającym się takiej kradzieży groziła kara kilku lat więzienia, a nawet kara śmierci (słynna afera mięsna). Były to czas absurdów prawnych i nie tylko.

W dzisiejszych czasach handel stoi w obliczu wzrostu przestępczości kradzieży sklepowych.
Wzrost w I półroczu 2022 r. jest blisko o 30% większy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Natomiast wzrost wykroczeń wynosi prawie 13% w stosunku do analogicznego okresu.

Powodem tego jest pogarszająca się kondycja finansowa gospodarstw domowych i wynikająca z niej presja na zaspokojenie podstawowych potrzeb, która popycha do kradzieży.

Déjà vu

Kradzieże sklepowe można podzielić na zewnętrzne i wewnętrzne. Kradzieży zewnętrznych dokonują osoby odwiedzające sklep. Kradzieże wewnętrzne popełniane są przez osoby zatrudnione w miejscu pracy.

Według raportu Retail Security in Europe Crime&tech, kradzieże wewnętrzne zajmują trzecie miejsce w hierarchii przyczyn straty w handlu. Wyżej wymieniono tylko kradzieże zewnętrzne i błędy administracyjne/księgowe.

Istnieje jednak obawa, że w wyniku kryzysu kradzieże i nadużycia wewnętrzne nabiorą większego rozmiaru. Ponieważ pod presją finansową będą nasilać się negatywne praktyki rodem z PRL, które do tej pory nie były dostrzegane lub nie odgrywały istotnego znaczenia. Niektórzy mogą poczuć déjà vu.

W przypadku kradzieży wewnętrznych, oprócz tradycyjnych kradzieży. Chcąc zaoszczędzić na wydatkach domowych, pracownicy mogą zwiększać zużycie zasobów firmowych na potrzeby prywatne. To nie będzie już tylko papier i długopis.

Może to nieuchronnie ożywić powiedzenie “państwowe to niczyje” (czyt. zakładowe to niczyje), przywracając znaczeniu dawny blask.

Należy pamiętać, że ryzyko kradzieży i nadużyć występuje również na szczeblu kierowniczym, ale na znacznie większą skalę. Zagrożenia te wynikają głównie z niepewności finansowej, zobowiązań, chęci szybkiego wzbogacenia się i nadarzających się okazji.

Jeśli ten trend się nasili, pracodawcy będą musieli zrewidować „próg konsekwencji” za naruszenie ogólnie przyjętych zasad i norm w przedsiębiorstwie. W przeciwnym razie interesy pracodawcy mogą być zagrożone. A negatywne praktyki, powszechna “prywata” mogą relatywnie wpływać na koszt działalności firmy, zaostrzając skutki kryzysu.

Powrót do strony głównej